2011.10.23// P. Rączka
Najciekawsze spotkanie w całej piłkarskiej Europie zakończyło się dość niespodziewanym wynikiem. Piłkarze Manchesteru City pokonali aż 6:1 Manchester United. Walka o każdy metr boiska toczyła się na Old Trafford od samego początku. Pierwszy gol padł w 22. minucie, gdy Mario Balotelli wykorzystał dobre podanie Milnera i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Włoski piłkarz wygląda na to, że spodziewał się, iż zdobędzie w tym meczu gola, bowiem po trafieniu zdjął koszulkę pod którą miał napis - "Dlaczego to zawsze muszę być ja?"
Już na samym początku drugiej połowy boisko musiał opuścić Evans, który faulował wychodzącego na dogodną pozycje "Super Mario". Czerwone Diabły nie zamierzały bronić się grając w osłabieniu. Gdy pomału ich przewaga zaczęła się zaznaczać na listę strzelców ponownie wpisał się Balotelli, podłamując nieco skrzydła graczom Alexa Fergusona.
Kolejny gol padł dziesięć minut późnij, a jego autorem był Aguero. W 80. minucie honorowe trafienie zaliczył Fletcher, pokonując precyzyjnym strzałem bezradnie interweniującego Joe Harta. Kibice pogrążeni w smutku czekali już tylko na końcowy gwizdek. The Citizens jednak dokonali czegoś niezwykłego - w doliczonym czasie gry zdobyli jeszcze trzy(!) gole. Do bramki dwukrotnie trafiał Edin Dżeko, a raz David Silva.